Kilka dni temu mój Samsung Galaxy Note skończył dwa latka.
Niezły wiek – chyba pierwszy telefon, który tak długo trzymam. Stara poczciwa
Toshiba G500 służyła mi prawie dwa lata – po 21 miesiącach użytkowania
rozleciało się jej wejście USB i powędrowała do serwisu. Zanim wróciła, w mojej
kieszeni spoczywał już Samsung Omnia HD – naprawdę fajny telefon.
Jak już jednak wspomniałem Galaxy Note służy mi już przez
dwa lata. Pomyślałem, że warto podsumować ten czas.
Na początek chciałbym zaznaczyć, że uważam pierwszego Note’a
za ciągle przyzwoity telefon. Nic mu nie brakuje. Dzwoni, pisze sms-y i otwiera
strony internetowe. Sprawdza pocztę. Kiedy trzeba, da się nim nakręcić filmik
albo zrobi kilka zdjęć.
Przez dwa lata wielki Galaxy poniósł jednak kilka
uszczerbków na zdrowiu. Po kolei je opiszę.
Przede wszystkim mniej więcej rok temu bateria mojego
telefonu znacznie zwiększyła swoją objętość. Do tego stopnia, że klapka
przestała pasować do obudowy. Niestety nie wiązało się to ze zwiększeniem
pojemności elektrycznej. Ładowarka była podpięta przez prawie cały czas.
Wymiana na nowe ogniwko przyniosła dużą ulgę. Mogę już znowu zabierać telefon
na dłuższy spacer.
Przyczyna awarii to pewnie zbyt dużo rozmów. Codzienne
ładowanie i prawie sto godzin w mieciącu przegadanych na pewno dały baterii w
kość.
Drugi problem spotkał rysik. Z początku rzadko, potem coraz
częściej wyjmowałem z otworu tylko połowę – co gorsza tą, na którą nie reaguje
ekran. Kropla kleju do plastiku załatwiła sprawę.
Trzeciego problemu nie wyeliminowałem i chyba nie mam ochoty
z nim walczyć. Z początku pojawił się na srebrnej ramce, potem opanował także
klapkę od baterii. Rysy, ryski i zadrapania uwielbiają tył i boki wielkoluda.
Przód, chroniony szkłem hartowanym pozostał praktycznie nietknięty, ale parę
tygodni temu ząb czasu obficie nadgryzł jeden z rogów urządzenia. Wystające,
ostre fragmenty obudowy zahaczały o spodnie aż pewnego dnia wyciągnąłem z
kieszeni telefon ze sporym ubytkiem dookoła szyby.
Ostatnio zauważyłem, że złącze USB ma już chyba powoli dość
podłączania i odłączania kabelka ładowarki. Zaczyna się pomału rozlatywać.
Działa niezbyt precyzyjnie, nie trzyma wtyczki, która bardzo łatwo wypada. Boję
się, że to gwóźdź do trumny mojego telefonu. O ile wcześniej nie wymienię go na
przykład na najnowszego Note oczywiście.
Na koniec pragnę zaznaczyć, ze z telefonem nie obchodzę się jak
z jajkiem. Używam go i nie lubię przesadnie na niego chuchać i dmuchać. Nie
otwieram nim butelek z browarem, ale też nie noszę przez cały czas poowijanego
w kocyk i folię bąbelkową.
Swoją drogą czekam cały czas na coś podobnego do Note 3, ale
zapakowanego w metalową obudowę. Pod względem designu podoba mi się iPhone 5S –
moja narzeczona kupiła taki kilka dni temu. Osobiście wolę czarną wersję. Jest
naprawdę świetnie wykonany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz